
Kamienica Hoserów przy Alejach Jerozolimskich 51 (przed wojną 59) to jeden z najciekawszych budynków Warszawy. Nasza firma ma tam swoją drugą siedzibę, obok biura przy ul. Wspólnej 41.
Budynek mieszkalny, o którym mowa, należał do najokazalszych w stolicy. Mieściły się w nim biura firmy Hoserów (wcześniej, w miejscu kamienicy, rodzina prowadziła plantację), kantor oraz skład nasion. Co ciekawe, firma przetrwała wojnę i nadal funkcjonuje pod nazwą “Szkółki Żbikowskie” – jej ofertę można zobaczyć tutaj.
Kamienica powstała w latach 1904–1905. Ma cztery piętra oraz dodatkową użytkową kondygnację ukrytą na poddaszu. Mieszkania liczyły po 4–5 pokoi, a także stróżówkę. Na drzwiach znajdują się ornamenty roślinne i kwiatowe, a posadzki – w wielu miejscach oryginalne – zdobią charakterystyczne wzory. Przyglądając się im uważnie, można dostrzec napisy Villeroy & Boch, co świadczy o wysokiej jakości zastosowanych materiałów. Firma ta, założona w 1748 roku, słynie z doskonałości swoich wyrobów ceramicznych.
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów kamienicy jest hełm znajdujący się na dachu. W odnowionym podwórzu można podziwiać odrestaurowaną fontannę w kształcie lwa – zobacz tutaj. Całkiem niedawno, dzięki zbiórce, przeprowadzono jej renowację, m.in. odtworzono pysk lwa, który był mocno uszkodzony.
Zarówno na fasadzie, jak i we wnętrzach kamienicy widać liczne zdobienia inspirowane florą. To nawiązanie do działalności rodziny Hoserów, uważanych za jednych z najlepszych ogrodników w Warszawie. Piotr Hoser pełnił funkcję głównego ogrodnika Ogrodu Saskiego.
Frontowa klatka schodowa wyróżniała się marmurowymi schodami i kutymi żelaznymi poręczami zdobionymi motywem winogron. Imponujące były także drzwi mieszkań – wszystkie oryginalne, bogato zdobione rzeźbionymi wzorami kwiatowymi i roślinnymi.
Kamienica Hoserów i podmieniona winda
Kto buchnął tę windę?
Tego niestety nie wiemy. Dziś zamiast niej mamy starą, zgrzytającą i wyeksploatowaną windę firmy Zremb.
Chcemy wierzyć, że pierwotna winda w kamienicy Hoserów była wyjątkowa – w końcu należała do jednych z pierwszych wind w warszawskich budynkach mieszkalnych. Jej montaż świadczył o nowoczesności i luksusie, które charakteryzowały kamienice tamtego okresu, zwłaszcza w ścisłym centrum miasta.
Zabytkowe windy w takich budynkach miały często otwarte metalowe klatki, bogato zdobione secesyjnymi ornamentami, co nadawało im niepowtarzalny charakter. Były napędzane elektrycznie lub hydraulicznie i cechowały się solidną konstrukcją. Niestety, wiele z nich uległo zniszczeniu lub modernizacji w okresie powojennym – prawdopodobnie taki los spotkał również naszą windę. Te, które przetrwały, są dziś cennym elementem architektonicznego dziedzictwa.
Sto lat temu windy różniły się od współczesnych nie tylko wyglądem, ale i sposobem działania. Pasażerowie nie mogli samodzielnie nimi sterować – zajmowali się tym specjalni pracownicy, zwani windziarzami. Byli oni ubrani w eleganckie mundury, otwierali drzwi pasażerom i odprowadzali ich na wybrane piętro. Do ich obowiązków należało również utrzymywanie czystości w kabinie oraz… uspokajanie zdenerwowanych pasażerów, co wymagało znajomości podstaw psychologii.
Windziarze obsługiwali windę ręcznie, za pomocą opornicy sterującej silnikiem elektrycznym. Początkujący pracownicy mieli trudności z precyzyjnym zatrzymywaniem windy na wysokości drzwi, co wymagało wprawy i wielu godzin ćwiczeń. Ci najlepsi robili to bezbłędnie i często otrzymywali za to napiwki. W niektórych budynkach system przywoływania windy był równie nietypowy – na przykład w przedwojennym Stanisławowie w hotelu „Union” pasażer na czwartym piętrze musiał nacisnąć dzwonek cztery razy, aby windziarz wiedział, skąd go zabrać.
Jeśli posiadacie Państwo jakiekolwiek niepublikowane dotąd materiały lub informacje dotyczące kamienicy Hoserów albo zaginionej windy, prosimy o kontakt: kursy@linguanova.com.pl.